środa, 26 października 2011

Grzechu warty koniak domowy

W tej nalewce uwielbiam wszystko. Każdy (niemal) składnik mogłabym smakować osobno. Przepis na ten domowy koniak znalazłam w książce Hanny Szymanderskiej "Kuchnia polska. Potrawy regionalne". Zaczęło się właśnie od kartkowania tej bogatej i pięknie wydanej pozycji. A że koniak u nas w domu zajmuje dość istotne miejsce, postanowiłam spróbować. Nie jest to może Martell, Rémy Martin czy Hennessy. Na pewno nie będzie to XO. I nie ma pewnie szan nawet na VS z tego prostego powodu, że się pewnie nie uchowa ;)

Wróćmy do uwielbienia składników, bo muszę o tym napisać. Wspomnę niektóre, coby za nudno nie było i do przepisu krócej ;)
Suszone śliwki, takie bez siarki, słodkie i mięsiste zawsze mamy w lodówce. Jak się kończą, to natychmiast mam na nie zapotrzebowanie, bo MUSZĘ zrobić pieczony schab albo sos do mięsa.
Goździki uwielbiam za ich aromat. Lubię ich główki w kompocie z gruszek. A jak parę się zaplącze w słoiczek z rodzynkami...
Ziele angielskie od zawsze i zawsze do każdej zupy i wywaru dodaję, do mięs pieczonych i mieszanek przypraw tłuczonych w moździerzu. I zupełnie nie rozumiem, po co komu kostka rosołowa z zielem angielskim i lubczykiem ;)
Liść laurowy... Oh, przy nim moja fantazja puszcza wodze. Te, które mam w słoiku są z ostatniej podróży do Toskanii. Kto był, to wie, co znaczy zapach toskańskich wzgórz późnym latem. Laurowe krzewy i drzewa porastają tam każdy wolny skrawek ziemi, nie zajęty przez drzewka oliwne czy winorośle. Do mojego domowego koniaczku wędruje więc i wakacyjne wspomnienie. 
No i baza - czyli dobrej jakości czysta biała wódka. Chlapnęłabym sobie kieliszeczek albo i dwa takiej dobrze schłodzonej, oleistej w dobrym towarzystwie. Póki co, jako matka-polka-karmiąca, wstrzemięźliwość zachowuję w tym temacie i cierpliwie czekam na sposobną chwilę.
Koniak podlaski, bo pod taką nazwą recepturę u Szymanderskiej znalazłam, po zlaniu do butelki i zmieszaniu staje się lekko mętnawy. Klarować i cedzić go już w tym wypadku nie zamierzam, bo jednak to nalewka bardziej niż faktycznie koniak. Ale przyznacie, że kolor w jasny, słoneczny jesienny dzień zachęca, by o tym trunku pamiętać w długie jesienno-zimowe wieczory.
Do rzeczy zatem!


Koniak podlaski
wg przepis Hanny Szymanderskiej z "Kuchni Polskiej"

5 suszonych śliwek (dobrej jakości i bez pestek)
2 łyżki rodzynek 
3-4 goździki
3-4 ziarenka czarnego pieprzu
1-2 ziarenka ziela angielskiego
listek laurowy
1/2 laski wanilii
szklanka cukru
2 łyżki wody
1 szklanka spirytusu
3 szklanki wódki (daję 0,7l)

Suszone śliwki kroimy w paski i razem z rodzynkami wrzucamy do dużego wyparzonego słoja. Goździki, ziele angielskie, pieprz i pokrojoną wanilię tłuczemy i rozcieramy w moździerzu, po czym wsypujemy do słoja. Dodajemy pokruszony liść laurowy. Wszystko zalewamy alkoholem. 
Na suchą, gorącą patelnię wsypujemy cukier. Dodajemy wodę i na wolnym ogniu przygotowujemy jasny karmel. Przy karmelizowaniu cukru trzeba być cierpliwym i uważnym. Proces nie trwa jakoś bardzo długo, ale konsystencja cukru zmienia się kilka razy i trzeba bardzo dokładnie wszystko cały czas mieszać, uważając, aby nie zagotować mikstury. Gotowy karmel dodajemy do słoja z nalewką. Uwaga! Gorący (ale nie wrzący!) karmel pewnie zbryli się nam w słoju w bezkształtną masę. Tym nie trzeba się przejmować, bo nalewkę odstawiamy na 3-4 dni i codziennie wstrząsamy. Karmel na pewno się rozpuści. 
Po upływie 3-4 dni przelewamy nalewkę przez gęstą, czystą gazę i rozlewamy do butelek. I teraz najtrudniejsze - odstawiamy na co najmniej kilka tygodni, a najlepiej na 3 miesiące minimum.



I jeszcze o karmelizowaniu cukru: polecam wrzucić odrobinę więcej cukru na patelnię, niż mamy w przepisie. Powiedzmy taką szklankę z czubkiem. Jak proces karmelizowania dobiegnie końca, odstawiamy patelnię z palnika. W trakcie, gdy karmel lekko stygnie, możemy się pobawić w puszczanie drobnych jego strużek na odwróconą dnem do góry szklaną miskę i czarowanie karmelkowych igiełek, krat, szachownic, owadów, pajęczyn... Zabawa przednia! Może kiedyś zrobię karmelki...

11 komentarzy:

  1. Piłam tę nalewkę, jest wyborna, wyśmienita, wspaniała :-) Dziękuję za przepis.

    OdpowiedzUsuń
  2. szklanka czubata cukru na 07 l czy to nie pomyłka ? to bardzo bardzo duzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam te nalewkę juz dwa razy, dałam pół szklanki i to było za słodkie.

      Usuń
    2. W takim razie jaka ilość cukru jest optymalna?

      Usuń
    3. 6 dużych suszonych (nie wędzonych śliwek) bez pestek
      0,7 l spirytusu
      0,3 l wody
      0,2 kg cukru
      4 goździki
      pól laski wanilii
      2 łyżki rodzynek
      4 ziarnka pieprzu
      2 ziarenka ziela angielskiego
      liść laurowy

      Usuń
    4. Cukru nie za dużo, 2-3 łyżki dla koloru, spirytus 0,4 l, woda 0,6 l, to da ok. 40%, wg przepisu " alchemiku młody, wlewaj kwas do wody".

      Usuń
    5. Alkohol nie jest kwasem ! Wręcz bliżej mu do zasady niźli do kwasu.

      Usuń
  3. moj koniak,tzn koniak z tego przepisu mojej produkcji stoi juz od konca czerwca i czeka...gdy nadejdzie odpowiedni moment czyli czas na degustacje podziele sie wrazeniami

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś otworzyłem butelkę z koniakiem,leżakował 5 miesięcy i po prostu powala z nóg :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś nastąpila degustacja po 4 miesiącach leżakowania. Trunek ciut zasłodki ale ogólne mam moc🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest pyszny. To mój ulubiony przepis

    OdpowiedzUsuń