Dyńka z oczami i paszczą wciąż króluje u nas na balkonie, a jej koleżanki w mojej kuchni. Tym razem pod nóż poszła dynia odmiany hokkaido. W połączeniu z czerwonym grejpfrutem ma charakter!
Konfitura Hokkaido
1 niewielka dynia hokkaido (około 1 kg po obraniu i pokrojeniu w kostkę)
1/2 kg cukru
1 grejpfrut czerwony
Dynię zasypujemy cukrem i odstawiamy aż cały się roztopi (minimum 1 godzina). Stawiamy garnek z dynią na wolny ogień i podgrzewamy, smażymy aż prawie cały płyn odparuje. Nie zapominamy o mieszaniu! Na koniec wrzucamy cząstki grejpfruta dokładnie obrane z wszystkich skórek. Mieszamy aż grejpfrut się rozpadnie na drobne łezki. Przekładamy gorącą konfiturę do słoików i dokładnie zakręcamy.
Jutro konfitura będzie miała premierę w "towarzystwie". Zobaczymy, jak sobie poradzi. Ja uwielbiam jej słodki smak złamany lekko grejpfrutową nutą. Najlepiej smakuje na domowym chlebie z masłem.
Dynia hokkaido ma tak fantastyczny kolor i konsystencję, że nie mogłam się oprzeć i zrobiłam dyniowe babeczki. Na konfiturę potrzebowałam kilogram dyni, ale moja hokkaido była ciut większa. To, co zostało idealnie wkomponowało się w dyniaste babeczki. Zainspirował mnie przepis z listopadowego numeru Filiżanki Smaków.
Dyniowe muffinki
przepis na 12 sztuk babeczek do formy 50mm)
1 szklanka mąki pszennej
1/2 szklanki cukru trzcinowego (dałam muscovado)
1/2 szklanki wiórków kokosowych - myślę, że do zastąpienia z powodzeniem płatkami migdałowymi
1 łyżeczka prosszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody- spokojnie można pominąć
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
2 jaja
1/2 szklanki ugotowanej lub upieczonej i rozgniecionej dyni
1/2 szklanki oleju
Suche składniki mieszamy dokładnie. W osobnej misce miksujemy jaja z dynią i olejem. Wlewamy miksturę do miski z suchymi składnikami i dokładnie mieszamy. Na tym etapie można do ciasta dorzucić np. garść suszonych żurawin, pokrojoną w kostkę gruszkę albo parę migdałów lub orzechów. Gotowe ciasto umieszczamy w foremkach muffinkowych i pieczemy 35 minut w 180 stopniach.
Moje muffinki dzisiaj dostały do dekoracji kapkę lukru cukrowego i po kilka pestek dyniowych.
Została 1 babeczka... Resztę pożarły domowe potwory dyniowe... Z kawą Dibar Gwatemala parzoną w dripie...
O dripie i aeropresie też kiedyś napiszę... Nie wiem, po co, ale napiszę. ;)
O mamusiu..... Aż mi ślinka cieknie. Jutro kupuję dynię!
OdpowiedzUsuńNapisz, napisz o dripie. I o aeropresie. Napiiiiisz.... :-)
OdpowiedzUsuńTo pisałam ja, gingerr, a nie jakiś tam anonim. O!